Nieżalsie

Nieżal.pl

Nigdy nie byłem najlepszym górnikiem Internetowym. Przekopywanie się przez różne strony w poszukiwaniu ciekawych artystów było dla mnie męczącym zajęciem, dlatego kilka razy na miesiąc zerkałem na różne niezależne muzyczno-lajfstajlowe blogi, żeby ktoś powiedział mi czego warto posłuchać, a czego niekoniecznie. Do tego zawsze lubiłem czytać, więc były to zakątki dla mnie naturalne. W pewnym momencie świat się zmienił, Internet się zmienił, a wszystkim odechciało się najwyraźniej czytać. Przynajmniej o muzyce, bo moje ulubione blogi, jeden za drugim, zaczęły znikać. Nowe nie powstawały. W Polsce zostało kilka. Do tego może dwa, czy trzy portale. O papierowych magazynach nie będę wspominał, poza tym jednym zdaniem.

Alternatywą dla nich powoli stają się tylko influencerzy promujący muzykę głównie w krzykliwej formie graficznej na stronach takich jak Instagram, czy TikTok, ale przede wszystkim rolę tą przejmują skomplikowane algorytmy tworzące chyba częściej komfortową bańkę, niż zabierające w nieznane rejony, zupełnie dla nas obce. Taki świat wydaje się łatwiejszy, z pozoru przyjemniejszy, bo w końcu mamy wszystko na wyciągnięcie ręki, muzyka sama się puszcza, a my nie musimy w sumie nic robić. Tylko, czy dzięki temu potrafimy jeszcze o muzyce i odczuciach z nią związanych rozmawiać? I czy jesteśmy dzięki temu szczęśliwsi? Czy muzyka, której słuchamy, rzeczywiście nas porywa? Każdy odpowie sobie inaczej, ale ja czuję pustkę.

Pomyślałem więc, że hej, może w sumie zrobiłbym sobie własnego bloga? Okej, wciąż zostanę z problemem, że skądś tą muzykę będzie trzeba wygrzebywać, ale będzie przyjemnie móc o tym napisać. I chyba to zmusi do poświęcania większej uwagi procesowi odsłuchu, bycia obecnym. Zresztą zawsze chciałem coś pisać, nie wiedziałem tylko co, więc kończyło się na SMSach, czasem postach na Fejsbuku. Zaparzyłem zatem zielonej herbaty, usiadłem przed monitorem, poklikałem tu i tam i… bum! Nieżal.pl wystartował. Pomysł jest prosty – prowadzić pamiętnik muzyczny, w którym będę zapisywał to, czego słuchałem, jakie emocje mi towarzyszyły i w jakich to się działo okolicznościach. Będzie to więc forma bardzo osobista. Żadne tam analizy, czy poważne recenzje. Sam jeszcze nie wiem dokładnie, jak będzie Nieżal wyglądał, ale przede wszystkim mam nadzieję, że będzie przyjemnie 🙂 A jeśli ktoś będzie mi towarzyszył, to tym fajniej! Kontakt do siebie zostawiam gdzieś tam w jednej z zakładek.

Nieżalmy się razem!