Ambientalny western

Niezal.pl

Nagrania Somnambuliczne to jedna z najbardziej charakterystycznych, choć mało znanych oficyn DIY w Polsce. Nie tylko mam na myśli samą muzykę, ale również sposób komunikacji z publiką. Każdemu wydawnictwu towarzyszy bardzo ciekawa historia, zachęcając do sprawdzenia płyt. I choć nie każda pozycja w ich katalogu mnie osobiście porywa, to trzeba przyznać, że większość z nich jest bardzo ciekawa, prezentuje wysoki poziom i często do nich wracam. Dokładnie za miesiąc będzie miała miejsce premiera nowego albumu chyba najbardziej kojarzonego artysty związanego z Nagraniami – Flanera Klespozy – pod tytułem „Czarny kokos”. Zdradzę, że miałem już możliwość zapoznać się z materiałem i uważam, że jest na co czekać. Pomyślałem więc, że to dobry moment, żeby sięgnąć po coś z przeszłości. Zwłaszcza, że somnambuliczny klimat idealnie wpasowuje się w obecną porę roku.

Obok albumów wcześniej wspomnianego Flanera, jedną z moich ulubionych płyt ze stajni Nagrań Somnambulicznych jest album „Odarci z godności” duetu Giorgio Fazer. Tajemniczego Klespozę postanowiłem więc zostawić sobie na inny wpis, a dziś odwiedzę polski dziki zachód.

Giorgio Fazer to duet tworzony przez Mirona Grzegorkiewicza i Mateusza Franczaka. Obaj artyści są bardzo doświadczonymi muzykami, których można było słyszeć na wielu projektach, w różnych formacjach, jak i solowo, co pozwalałoby napisać osobne artykuły na ich temat, gdyż muzyka Giorgio Fazer jest niezmiernie ciekawa. Nic dziwnego, że efektem współpracy obu panów są fantastyczne nagrania oraz płyty, między innymi „Gdy rozum śpi”, czy „Gorzki to chleb jest polskość”. Jednak w mojej opinii to właśnie „Odarci z godności” jest ich dotychczasowym opus magnum. Po pierwsze ze względu na muzykę, po drugie narrację wokół nagrań. Świetna oprawa graficzna, opis, koncept oraz trafnie dobrane tytuły utworów łączą się z oryginalną atmosferą dźwięków tworząc razem cudowny świat odrywający odbiorcę od rzeczywistości. To zresztą specyficzna rzecz dla muzyki wydawanej w Nagraniach Somnambulicznych, które czasem sprawiają wrażenie, jakby były zawieszone między światem materialnym, a światem wymyślonym, kreując coś w rodzaju powieści. Bo „Odartych z godności” można słuchać, czytać i doświadczać, jeśli poświęci się im wystarczająco dużo uwagi.

Płyta opowiada nam o dzikim zachodzie, będąc poniekąd ścieżką dźwiękową do wymyślonego polskiego westernu. Senne, baśniowe dźwięki płynące po ambientalnych przestrzeniach połączone z ciekawymi odgłosami, nagraniami terenowymi i samplami pozwalają nam przez chwilę poczuć się kowbojem, albo kowbojką, i wędrować po dzikich preriach, sypiać przy ognisku pod gwiazdami, odwiedzając po drodze małe miasteczka i miejsca charakterystyczne dla znanych z dużego ekranu i filmów z Clintem Estwoodem, czy Johnem Waynem.

„Odarci z godności” to aż czternaście dobrze wyprodukowanych utworów z muzyką elektroniczną wspomaganą przez żywe instrumenty. Między innymi z gościnnym udziałem Szymona Gąsiorka grającego na bębnach („Młyn”, „Czarne złoto”). Do tego warto wspomnieć o solidnym masteringu, za którym stoi Marcin Bociński i wcześniej wspomnianej oprawie graficznej autorstwa Dawida Gąsiorka.

Cieszę się, że znów mogłem odbyć tą wyjątkową podróż wspólnie z Mironem i Mateuszem. Mam nadzieję, że duet w przyszłości nagra jeszcze nie jedną, równie interesującą płytę. A jeżeli tak jak ja, lubicie spędzić czasem jesienny wieczór z muzyką ambientalną w słuchawkach, to będzie to idealny wybór do gorącej herbaty.