Mroczny jak węgiel

Niezal.pl

Dawno temu, na południu naszego kraju, przez krótką chwilę działał bardzo interesujący net-label. Pod swoimi skrzydłami skupiał głównie artystów ze Śląska, a konkretniej z Katowic i okolic. Choć w katalogu znajdziemy zaledwie cztery pozycje, a od 2018 roku nie ukazało się nic nowego, lubię czasem wracać do ich muzyki. Dziś napiszę kilka słów o tym, co ciekawego ukrywa Sinesia.

Była to wytwórnia założona i prowadzona przez Wawrzyka Wróblewskiego, nagrywającego i występującego jako High Fall, a większość artystów, jaka wydawała swoją muzykę pod skrzydłami Sinesii, ma powiązania z wczesną sceną witch house’ową. Pisząc o wczesnej scenie witch house’owej mam na myśli praktycznie jej początki, bo w sieci można znaleźć nagrania niektórych z nich sięgających roku 2009, czyli praktycznie momentu, od którego zaczęto szerzej o witch housie rozmawiać. W tej chwili pomyślałem nawet, że można na ten temat napisać osobny artykuł i być może niedługo postaram się tym zająć, ale to wymagałoby mocno czasochłonnego researchu i jeszcze nie chcę się deklarować. Śląska scena pod tym względem niezwykle mnie fascynowała, bo witch house to gatunek muzyczny idealnie pasujący do południowego regionu z tamtych czasów. Kto miał szansę wówczas bywać na Śląsku, ten wie, co mam na myśli. Ale na razie nie wchodźmy głębiej w temat naszego rodzimego witch house’u, napiszę za to kilka słów o późniejszych utworach artystów powiązanych z Sinesią. Przenieśmy się więc z roku 2009 z powrotem do okresu 2016-2018, czyli lat, w których działał label.

High Fall – “default landscapes”

Pierwszym wydawnictwem było „default landscapes” nagrane przez założyciela Sinesii i wydane w marcu 2016 roku w formie mini cd. Rzeczą przykuwającą uwagę na początku jest oprawa graficzna, za którą odpowiedzialna jest Berta Cebrat oraz sam Wawrzyk Wróblewski. Pozbawione liści drzewa, rosnące gdzieś w górach, a może na jednej ze śląskich hałd, są tłem dla ciekawej minimalistycznej grafiki unoszącej się, jak opary. Całość idealnie odzwierciedla mroczną atmosferę EPki, zresztą spójrzcie sami.

Niezal.pl
Niezal.pl

Cztery utwory autorstwa High Falla to oniryczna wędrówka we mgle, podczas której da się słyszeć między innymi wpływy ambientu, noise’u, drone’u, electro, czy techno. W bandcampowych tagach artysta umieścił też takie gatunki jak downtempo, czy post-trance. Całość jest niesamowicie klimatyczna, a utwory mają bardzo ładną, wciągającą budowę. Bardzo podobają mi się zwłaszcza dwa ostatnie, czyli „memo110010” i „pentagon tree”, który rozpoczyna się od melancholijnej melodii granej na syntezatorze o barwie odrobinę przypominającej dudy, do których z upływem czasu przyklejają się inne dźwięki. Przylegają one niczym śnieg do turlającej się kuli śnieżnej przekształcającej się z małej śnieżki w ogromny głaz lodu, by na końcu rozpaść się z hukiem o ścianę dźwięku.

SLPWK – “ZONE”

Miesiąc później, bo w kwietniu, ukazuje się „ZONE” autorstwa SLPWK, czyli Michała Solipiwko. Również w formacie mini cd. Tym razem mamy do czynienia z mocniejszą, bardziej klubową muzyką, jednak wciąż zachowującą mroczny, mglisty klimat. Industrialne electro, czy jak ktoś woli EBM oraz techno to chyba etykietki najtrafniej opisujące tą płytę. A jak ktoś nie lubi szufladkowania muzyki, to proszę bardzo, wystarczy spojrzeć na okładkę stworzoną wspólnie przez Michała i Wawrzyńca.

Mocne uderzenia i syntezatory (na przykład „Anger”, czy „Speed”), ale i ciągnące się w nieskonczoność witch house’owe pogłosy nadające melodiom bardzo złowrogi, niebezpieczny, smutny, czy też tajemniczy wydźwięk („Glass Bees”, „Module”, „Medusa”) doskonale odnalazły by się w jednym z filmów Lyncha. A ponieważ co roku kocham wracać jesienią do Twin Peaks, to i powrót do „ZONE” był dla mnie pięknym doświadczeniem.

High Fall – “C_”

Na trzecią pozycję, tym razem wydaną na kasetach magnetofonowych, trzeba było czekać aż rok. Autorem mającego swą premierę w sierpniu 2017 albumu zatytułowanego „C_” znów jest High Fall. Choć do poprzednich wydawnictw na Bandcampie wytwórni nie dołączono żadnych opisów, tym razem pojawia się sugestywne „C_classic | #C | continuous | C A L M”. Nic więcej, poza ilustrującą dźwięki okładką.

Względem dwóch poprzednich albumów jest jakoś mniej mrocznie, choć oczywiście i takie momenty odnajdziemy na „C_” (na przykład utwór „Storey”). Jest za to spokojniej, bardziej ambientowo, melancholijnie. Wciąż tajemniczo. Zdecydowanie zachęcam aby dać szansę całości przygotowanej przez Wawrzyńca, bo moim zdaniem na to zasługuje i wszystkie utwory wciągają. Jednak moim faworytem jest numerek siedem, czyli „Fall”. Jeśli macie przesłuchać tylko jeden kawałek z tej płyty, bo jesteście akurat na papierosowej przerwie w pracy, to wybierzcie ten. Tylko błagam, ubierzcie słuchawki, a nie róbcie tego na telefonie. Zamknijcie oczy i będziecie wiedzieć, dlaczego.

VA – “Dark As Coal”

Po kolejnym roku, w kwietniu 2018, Sinesia wydaje swoje ostatnie tchnienie w postaci wyjątkowej kompilacji. „Dark As Coal” to wypuszczona na kasetach magnetofonowych składanka utworów różnych artystów, którzy mniej lub bardziej są ze sobą powiązani. Często można było ich spotkać grających na tych samych imprezach, głównie na terenie Katowic. Być może to tylko moje zdanie, jako osoby z zewnątrz, a sami artyści nie zdają sobie z tego sprawy, ale wspólnie stworzyli bardzo charakterystyczną i unikalną scenę o podobnym brzmieniu. Brzmieniu „mrocznym jak węgiel”, co świetnie oddaje tytuł składanki.

„Dark As Coal” to fantastyczny zbiór i spotkanie artystów, którzy kształtowali swoją muzykę w tym samym czasie, w tym samym miejscu. Każdy z nich prezentuje zupełnie inny styl, jednak słychać w tym wszystkim wspólną cząstkę i witch houseowy wpływ, jaki odcisnął piętno na każdym. Tak naprawdę uważam, że gdyby wejść w ten temat głębiej, mogłoby się okazać, że można napisać całą książkę o tym, co wtedy działo się w mrocznej elektronice na Śląsku. Ludzie stojący za projektami Garden of, High Fall, MDFB, Mstake, Wudec, Supreme Scarlet, ni6il, czy Modulord stworzyli własny unikalny vibe i scenę, jakiej wówczas próżno było szukać w innych częściach kraju. „Dark As Coal” jest zatem pięknym zaproszeniem do odkrywania bardzo rzadkich i mało znanych nagrań z tamtego okresu, bo jak tylko się poszpera to można znaleźć prawdziwe perełki, o których w przyszłości może uda mi się napisać. Zwłaszcza, jeżeli ktoś lubi mroczną atmosferę filmów Davida Lyncha, gotyckie baśnie i muzykę elektroniczną.

Sinesia, choć wydaje się bardzo niepozorną mikro wytwórnią, która działała tylko przez chwilę, jest jednocześnie zaproszeniem do odkrywania bardzo bogatej i niezwykłej twórczości artystów, którzy do tej pory działają, bardziej lub mniej aktywnie, i wciąż mało kto o nich słyszał. Jednak odnajduję w ich twórczości pewien romantyzm i piękno, które sprawia, że lubię zaglądać do czeluści Internetu wygrzebując ich starsze nagrania i co jakiś czas do nich wracam. Te cztery albumy to tylko fragment mrocznego uniwersum, w którym za gęstą mgłą ukryte są prawdziwe skarby i bardzo bogata historia. Dodatkowo uważam też, że jest to idealna propozycja na nadchodzące ponure jesienne dni i mroźną zimę.